MIĘDZYNARODOWY WOLONTARIAT DON BOSCO - grupa toruńska

Jesteśmy wolontariuszami MIĘDZYNARODOWEGO WOLONTARIATU DON BOSCO.
Byliśmy już w Peru, na Ukrainie, w Libanie, w Kaliningradzie, na Węgrzech...wkrótce w Zambii i w Ugandzie.

Nasza grupa wolontariatu misyjnego działa przy Duszpasterstwie Akademickim przy kościele oo. jezuitów w Toruniu.
Spotykamy się w środy o 20 w domku DA.
Zapraszamy!

kontakt: mwdbtorun@gmail.com

poniedziałek, 29 czerwca 2009

ZAPALEŃCY



ZAPALEŃCY – to chyba najtrafniejsze określenie naszej grupki. Każdy z nas jest zupełnie inny i pewnie dlatego każde cotygodniowe spotkanie w środę o 20.00 w DA jest niezwykle bogate i twórcze i właśnie dlatego jest tu również miejsce i dla Ciebie... :) Głównym ich celem jest zgłębianie nie tylko ducha misyjnego, chrześcijańskiego, ale i ogólnoludzkiego (również w czasie urodzinowych zabaw i na tańcach :). Jesteśmy o tyle wyjątkowi, że nie pozostajemy na tym co nam „z góry” przysługuje, bo oprócz ducha salezjańskiego zgłębiamy również ducha ignacjańskiego... I na podstawie takiej wielostronnej formacji przygotowujemy się na misje – tam,gdzie Pan Bóg nas pragnie. Nie zawsze muszą to być dalekie wyjazdy – bo naszą misją jest przede wszystkim życie codzienne i drugi człowiek. A więc najpierw zaczynamy od siebie, następnie kolej na najbliższe otoczenie, studia, pracę i wreszcie wyjazdy misyjne... A gdzie i na jak długo?

Są wyjazdy krótkoterminowe na okres wakacji – Ukraina, Rosja, Albania, Węgry, Czarnogóra, Liban, aby tam organizować wakacyjny czas dla dzieci w różnym wieku. UWAGA! Misje zarażają – gdy pojedzie się raz, to już się nie spocznie. Nie dlatego, że człowiek czuje, iż wiele pomógł innym, ale ponieważ ma wrażenie, że słowa Pana Boga: „Kto straci życie z mego powodu, zyska je”, zaczynają rzeczywiście się wypełniać. Dlatego taki wyjazd może być wstępem do dłuższego doświadczania działania Boga – podczas wyjazdów długoterminowych. Nasi wolontariusze udają się do krajów afrykańskich takich jak: Zambia, Uganda, Zimbabwe, Kenia, Madagaskar, Sierra Leone i gdzie tylko zostanie zgłoszona potrzeba. Ponadto, szczególnie ci z Torunia, upodobali sobie Peru – kraj potomków dawnej cywilizacji Inków i pięknych And, gdzie na pomoc czekają dzieci ulicy oraz mieszkańcy gór. W każdym miejscu potrzebna jest konkretna pomoc – czysto ludzka lub socjalna, medyczna, pedagogiczna, kulturowa...

Ale wróćmy do początku: jak to się stało, że w ogóle zaistnieliśmy? Wszystko zaczęło się od snu... jednej z naszych wolontariuszek. Śniła, że jest na misjach w Ekwadorze i rzeczywiście kilka lat później sprawdziło się to. Najpierw podjęła formacje w Misyjnym Ośrodku Salezjanów w Warszawie, potem wyjechała na Ukrainę, zainicjowała naszą małą wspólnotkę, wreszcie wyruszyła aż za Ocean Atlantycki. Jak się okazało nie był to Ekwador, ale właśnie Peru. A naszym patronem jest nie kto inny jak św. Jan Bosko, opiekujący się placówkami salezjańskimi na które się udajemy. I on również w dzieciństwie miał piękne sny, których nie bał się realizować w życiu, ale z konsekwencją dążył do ich wypełnienia ku chwale Boga. I chyba bez obaw można powiedzieć, że św. Jan Bosko już od samego początku czuwa nad nami i ma swój udział w cudach, których sami jesteśmy świadkami...

A zatem podstawą naszej pracy jest realizacja tych pragnień, które Bóg zasiał w nas zanim je sobie w pełni uświadomiliśmy. Najważniejsze jest je rozpoznać, przyjąć i zamienić w czyn...

I tak też się obecnie dzieje z nami... Ci, którzy już odkryli w sobie łaskę pragnienia misji, z zapałem przygotowują się do wyjazdów: szlifują język, zapoznają się z kulturą ludzi, do których zostaną posłani.... Bo na misjach to nie my ewangelizujemy, ale sam Chrystus. I tak jak On przychodzi do człowieka w sposób, aby ten go rozumiał i przyjął tak i misjonarz musi być gościem w krainie do której się udaje. Nie może narzucać swojego sposobu bycia, swoich racji, ale zawsze w sposób delikatny, nie nachalny towarzyszyć – płakać z tymi, którzy płaczą, cieszyć się tymi, którzy się cieszą.

Uczymy się tego na każdym kroku... W ciągu roku akademickiego służymy wszędzie tam, gdzie jest to możliwie. W miarę możliwości angażujemy się w pracę wolontariacką na miejscu – w hospicjum, świetlicy środowiskowej, oratorium, Caritas, przedszkolu, wśród uchodźców, więźniów, wreszcie udzielając korepetycji i pomagając osobom prywatnym.

Służymy także przy duszpasterstwie. Trzeba podkreślić, że może do nas przyjść każdy, jeżeli tylko pragnie doświadczyć wspólnoty i spotkać Boga – będzie mile widzianym gościem. Poza tym prawie każdego miesiąca podejmujemy się konkretnego zadania: w październiku prowadzimy różaniec misyjny w ramach Tygodnia Misyjnego; w grudniu sporządzamy drobne upominki świąteczne, a pieniądze uzyskane z ich rozprowadzania przeznaczamy na konkretne projekty; w Wielkim Poście prowadzimy drogę krzyżową, a przy każdej okazji organizujemy spotkania z misjonarzami i wolontariuszami. Dodatkowo udało nam się zorganizować Warsztaty Tańca Liturgicznego Afrykańskiego jako oficjalną imprezę towarzyszącą festiwalowi Songs of Songs 2006, a także podjąć akcję Świąteczna Paczka, która w Toruniu w 2006 r. odbywała się pierwszy raz.Zorganizowaliśmy również w DA imprezę karnawałową "Etno-śledzik-party". Ku ogromnej radości po tym jak zadeklarowaliśmy się podjąć dzieło adopcji na odległość jednego dziecka z Afryki, otrzymaliśmy pod opiekę całą szkołę z Korr na pustyni kenijskiej(!) Mamy w planach jeszcze wiele innych projektów...

W międzyczasie wyjeżdżamy na spotkania wolontariuszy – inspektorialne do Aleksandrowa Kujawskiego i ogólnopolskie do Warszawy. Tam właśnie zapoznajemy się z aktualnymi potrzebami misji i spotykamy się z misjonarzami, przy okazji snując i doprowadzając do skutku nasze marzenia misyjne.

Być wolontariuszem to coś pięknego, a jeszcze piękniej być wolontariuszem misyjnym. Dlaczego? Otóż wolontariusz misyjny to nie tylko ten, który działa charytatywnie, to nie tylko ten, który jest wrażliwy na cierpienie i niesprawiedliwość, ale to przede wszystkim człowiek, który sam na sobie doświadcza ogromnego Miłosierdzia Boga, człowiek, który sam doświadcza nawrócenia, to człowiek, który sam niczego nie posiada, ale czuje, że jest bogaty, skoro Bóg daje mu ciało, umysł, talenty, konkretnego człowieka, sens życia... Wolontariuszem misyjnym nie jest się od razu, ale każdy z nas uczy się nim być nieustannie każdego dnia.

Jeżeli czujesz, że powyższe streszczenie naszej pracy jest dla Ciebie nie wystarczające, to po prostu zapraszamy na spotkania w każdą w środę o 20.00 w DA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz