MIĘDZYNARODOWY WOLONTARIAT DON BOSCO - grupa toruńska

Jesteśmy wolontariuszami MIĘDZYNARODOWEGO WOLONTARIATU DON BOSCO.
Byliśmy już w Peru, na Ukrainie, w Libanie, w Kaliningradzie, na Węgrzech...wkrótce w Zambii i w Ugandzie.

Nasza grupa wolontariatu misyjnego działa przy Duszpasterstwie Akademickim przy kościele oo. jezuitów w Toruniu.
Spotykamy się w środy o 20 w domku DA.
Zapraszamy!

kontakt: mwdbtorun@gmail.com

niedziela, 27 grudnia 2009

torunskie spotkanie swiateczne MWDB w Ugandzie

Pokój Wam!

Tegoroczne Święta afrykańscy wolontariusze z Torunia spędzili razem w CALM. A to za sprawą spontanicznej decyzji Ewy, która postanowiła przedłużyć sobie wakacje spędzane w Tanzanii. Wszak Uganda tak blisko! (jedyne 20 godzin drogi). Po wymianie kilku smsów, 22-ego grudnia Ewa szczęśliwie dotarła do Kireki, gdzie nastąpiło długo oczekiwane spotkanie.

Nasze spotkanie było okazją do wymiany informacji o losach wolontariuszy z różnych placówek misyjnych. Ewa bowiem nie tylko przywiozła ze sobą wieści z Mansy, ale także z Lusaki, gdyż wakacje w Tanzanii spędzała razem z Basią i Magdą. Pierwsze dwa dni spędziliśmy więc na ciągłych rozmowach o blaskach i cieniach życia na misjach. Mogliśmy, jak to się ładnie mówi, podzielić się naszymi „doświadczeniami misyjnymi”, czyli po prostu ponarzekać sobie na różnego rodzaju trudności, które zastaliśmy na naszych placówkach. Nie były one jednak jednakowe. Doszliśmy do wniosku, że pod wieloma względami trudno o dwie bardziej odmienne placówki :) Taka „wymiana doświadczeń” była dla nas bardzo umacniająca i owocująca w nowe pomysły oraz przyniosła świeże spojrzenie na naszą przyłość na misjach. Po raz kolejny mogliśmy się przekonać, że żadna, nawet najbardziej obfita internetowa korespondencja, nie zastąpi osobistego spotkania, rozmowy i wspólnej modlitwy.



W środę, w ramach przedświątecznego skupienia, odbyliśmy pięciokilometrową pielgrzymkę do głównego ugandyjskiego (jeśli nie afrykańskiego) sanktuarium katolickiego – bazyliki świętych Męczenników Ugandyjskich: Karola Lwange i Towarzyszy.

W dzień wigilii w końcu udało nam się poczuć klimat Świąt i choć śniegu nie było, to przynajmniej padał deszcz. Cały dzień spędziliśmy na przedświątecznych przygotowaniach. Najpierw zajęliśmy się przystrojeniem kaplicy, ustawieniem choinki (która już miała to nieszczęście kilka razy przewrócić się podczas mszy, ku radości zgromadzonych wiernych), no i skonstruowaniem szopki. Za budulec posłużyło kilka patyków, zambijskie chitengi oraz wysoka trawa na poszycie dachu niczym w afrykańskim domku. Z tego dzieła byliśmy szczególnie dumni.

Na wigilijnym stole nie mogło zabraknąć polskiego akcentu kulinarnego. Po długich rozważaniach i analizowaniu dostępnych składników, zdecydowaliśmy się na polsko-ugandyjską wariację pierogów a’la ruskich. Ziemniaki zastąpiliśmy podobnymi w smaku zielonymi bananami matooke, a z twarogu byliśmy zmuszeni zrezygnować. Efekt i tak przerósł nasze oczekiwania. Nawet początkowo sceptycznie nastawiony ks. Rysiek, zajadał się nimi ze smakiem. Również nasi ugandyjscy przyjaciele dołączyli do grona fanów pierogów.


W Ugandzie razem z pierwszą gwiazdką bynajmniej nie rozpoczęliśmy wigilijnej wieczerzy, ale pasterkę. Dopiero po mszy zasiedliśmy do wspólnego posiłku. Ks. Rysiek zaskoczył nas wigilijnym opłatkiem, którym podzieliliśmy się w gronie CALM-owych wujków i cioci. Po dość szybkiej, jak na nasze polskie zwyczaje kolacji, nastąpił radosny dla chłoców moment – wspólne tańce (których gwiazdą został ks. Rysiek) oraz rozdawanie prezentów. Dla nas było to wyjątkowe doświadczenie, gdyż jeszcze niegdy nie spędziliśmy Świąt w tak dużym gronie (okołu 100 osób). Wigilijne spotkanie zwieńczyły Polaków nocne rozmowy, z wesołymi historiami ks. Ryśka.


Pierwszy dzień Świąt przebiegł w atmosferze słodkiego lenistwa. Choć nie mogliśmy wylegiwać się na słońcu, gdyż cały czas towarzyszyły nam chmury i deszcz. Mieliśmy okazję posmakować tradycyjnego ugandyjskiego świątecznego obiadu, przyrządzonego w liściach bananowca: kurczak w liściach bananowca, matooke w liściach bananowca oraz orzeszki ziemne w liściach bananowca. Od popołudnia aż do nocy trwała świąteczna balanga dla chłopców ( w Ugandzie nie obowiązuje nic takiego jak cisza nocna). Dzieciaki były w swoim żywiole!


Drugi dzień Świąt zapragnęliśmy spędzić bardziej aktywnie, więc wybraliśmy się na wyprawę do źródeł Nilu. Postanowiliśmy sprawdzić jak działa autostop w Ugandzie i byliśmy bardzo mile zaskoczeni. Jedynym problemem byli zatrzymujący się co chwilę kierowcy autobusów, nie mogący zrozumieć, dlaczego nie chcemy skorzystać z ich usług. U celu naszej podróży mogliśmy podziwiać wodospady Bujagala Falls, spróbować swoich sił w lekcjach raftingu dla początkujących oraz wypić po butelce najlepszego ugandyjskiego piwka „Nil”, produkowanego właśnie u źródeł Nilu. W drodze powrotnej, siedząc na pace pickupa, rozkoszowaliśmy się zapachem tropikalnego lasu oraz krajobrazami zielonych, łagodnych wzgórz Ugandy.

Dziś, pisząc te słowa, z melancholią nucimy sobie piosenkę „Ta ostatnia niedziela”, ponieważ jutro rozstajemy się na kolejny okres, licząc, że jeszcze się w Afryce spotkamy. Przesyłamy pozdrowienia i poświąteczno noworoczne życzenia dla pozostałych wolontariuszy z naszej afrykańskiej ekipy oraz całej załogi MWDB i SOM w Polsce: Trzymajcie się dzielnie w pracy na rzecz misji!

Ewa Pieczyńska

Tomasz Kaczmarek

CALM, Namugongo, 27.XII.2009



sobota, 5 grudnia 2009

Grupa toruńska MWDB ma 5 lat!!!


Tak, tak, właśnie tak szybko czas upływa. 18 października tego roku, w sam raz na rozpoczęcie Tygodnia Misyjnego, odnotowaliśmy pierwszy poważniejszy jubileusz grupki z grodu Kopernika.

Trudno byłoby zliczyć dokładnie, jakimi liczbami wyznaczana była dynamika grupy, w zaokrągleniu przewinęło się przez cotygodniową formację i w przeróżnych akcjach udział wzięło ponad 50 osób, z czego 20 osób wyjechało na misje długo- czy krótkoterminowe. Największym owocem istnienia grupki jest odkryte tu powołanie misyjne Ani, obecnie szczęśliwej aspirantki u Sióstr Białych Misjonarek Maryi Królowej Afryki.

Gdzie nas szukać…

Byliśmy już w Peru (Calca, Lima, Piura), na Ukrainie (Gwardijske, Oleszkowce, Szaróweczka, inne…), w Libanie, na Węgrzech, w Obwodzie Kaliningradzkim, w Czarnogórze, w Zambii (Lusace, obecnie także w Mansie), a teraz dotarliśmy też do Ugandy :). Kiedy nie ma nas na misjach, należy szukać w domku Duszpasterstwa Akademickiego „Studnia” oo. jezuitów w Toruniu przy ulicy Piekary 24, w każdą środę o godzinie 20.00. Tak właśnie, od początku jesteśmy „intercharyzmatyczni” i to jest nasza największa duma! Czerpiemy pełnymi garściami z bogactwa Kościoła, z duchowości ignacjańskiej i z ducha salezjańskiego. Bycie kontemplacyjnym w działaniu – oto nasza dewiza. Nasze spotkania, uświęcone pięcioletnią tradycją, są odpowiedzią zarówno na potrzeby ducha, jak i ciała. Modlitwa codzienna Kościoła – Liturgia Godzin, podobnie jak czuwania modlitewne nie są nam obce. Wiemy, co znaczy dobrze się bawić, testując na sobie zabawy dla naszych misyjnych podopiecznych. Poznajemy inne kultury i przysłuchujemy się pilnie dziełom Nowej Ewangelizacji. Marzy nam się wyjście do ludzi – i zrealizujemy to, a co!

Działamy

Poza cyklicznymi spotkaniami formacyjnymi, oraz działaniem w duszpasterstwie czy spotkaniami w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie, szukamy dla siebie pola do działania na naszym toruńskim „podwórku” (i nie tylko…).

Co roku organizujemy spotkania w ramach Tygodnia Misyjnego, zawsze włączając w to modlitwę różańcową w różnych językach. Gościli już u nas misjonarze różnych zgromadzeń i z różnych miejsc na ziemi, jak również wolontariusze Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco.

Dwukrotnie odwiedziły nas Siostry Białe, prowadząc warsztaty tańca liturgicznego afrykańskiego, przy okazji zapoznając toruńskich studentów z kulturą Afryki. Raz warsztaty zostały przeprowadzone jako oficjalna impreza towarzysząca Międzynarodowemu Festiwalowi Song of Songs. Z festiwalem łączy nas również tegoroczna obecność ze stoiskiem wolontariatu, co cieszyło się sporym zainteresowaniem. Na naszym koncie jest także organizacja „Dni Afryki” wespół z Kołem Naukowym Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Kilka razy w okresie przedświątecznym organizowaliśmy loterię fantową, z której dochód przeznaczaliśmy na cele misyjne, kilka razy również wolontariusze udawali się z pomocą misjonarzom prowadzącym animację w toruńskich parafiach, lub sami przeprowadzali prezentacje w szkołach.

Na stałe prowadzimy Koło Misyjne działające przy szkole salezjańskiej w Toruniu. Już dwukrotnie zorganizowaliśmy w kościele akademickim wystawę misyjną, a regularnie co roku prowadzimy misyjną drogę krzyżową.

Staramy się, by każdy miał własne doświadczenie wolontariatu, co od tego roku ruszy jeszcze prężniej, bo łączymy się z dziełem wolontariatu powstającego przy naszym duszpasterstwie. Rys wolontariacki charakteryzował nas od dawna. Czworo z nas przeszło szkolenie liderów wolontariatu w Lublinie, dwukrotnie osoby z naszej grupy koordynowały akcję „Świąteczna paczka”. Spotykało się naszych wolontariuszy w hospicjum, domu dziecka, w oratorium księży michalitów, w świetlicy środowiskowej, w pomocy osobom niepełnosprawnym w ramach stowarzyszenia „Jestem”, przy udzielaniu dzieciom darmowych korepetycji, w pomocy czeczeńskim uchodźcom przebywającym w Toruniu, czy w indywidualnej pomocy niepełnosprawnym dzieciom lub osobom starszym, jedna z nas jest zaangażowana w bractwo więzienne. Wiemy, że pomoc dotyczy nie tylko ciała, lecz przede wszystkim ducha. Stąd też nasze zaangażowanie w prowadzenie grup modlitewnych, biblijnych, czy po prostu spotkań modlitewnych w duszpasterstwie. Wymiar misyjny grupy staramy się przejawiać też w tym, że nasze spotkania są otwarte, każdy może przyjść i posłuchać, zostać, współtworzyć. Ostatnią najbardziej nagłośnioną, bardzo udaną inicjatywą było zorganizowanie Etno-Śledzik-Party, w klimacie wielokulturowym. Impreza warta powtórzenia! …To chyba jeszcze nie wszystko, ale Pan Bóg na pewno się orientuje we wszystkim, więc nie jest źle :).

…A zaczęło się tak niepozornie

Jakoś tak pod koniec września 2004 roku, pewnej soboty, spotkały się dwie osoby na mszy świętej w kościele akademickim pw. Świętego Ducha w Toruniu.

Jedną z nich była Danka Prot, wówczas już po wyjeździe krótkoterminowym na Ukrainę, drugą – świeżo upieczona studentka Agnieszka Jaroszewicz, która opatrznościowym zbiegiem losowym poznała tę pierwszą już wcześniej, zjawiając się w Toruniu na jakże misyjnej imprezie, jaką była Olimpiada Języka łacińskiego. Rozpoznały się, porozmawiały… i tak od słowa do słowa, dzięki pewnej pani, która wypłacała z banku ogromną sumę pieniędzy („w sam raz na bilet do Peru” – westchnęła ta zwana później Wodzu), na zabytkowym toruńskim bruku, zostało powzięte postanowienie ruszenia na całego z grupą lokalną MWDB. Pierwszy rok był raczej próba generalną, nie zjawiało nas się więcej niż 5 osób na spotkaniu, za to już drugi rok zaowocował listą obecności mającą 30 pozycji :). Co działo się dalej, zostało z grubsza wspomniane. Tak doszliśmy do miejsca, w którym świętujemy oto…

Nasze piąte urodziny

Niedziela 18 października była jednocześnie uroczystym rozpoczęciem działalności duszpasterstwa.

W naszym ośrodku duszpasterskim gościliśmy księdza biskupa Józefa Szamockiego (notabene niegdyś misjonarza w Zambii), a po mszy świętej, wraz z innymi grupami uczestniczyliśmy w przyjęciu na dobry początek.

Tego dnia jeden z ojców przyjął intencję urodzinową naszej grupy: w podziękowaniu za pięć lat istnienia z prośbą o dalsze prowadzenie w służbie Kościołowi na misjach, szczególnie dla Ewy i Tomka, którzy obecnie przebywają w Afryce. Podczas przyjęcia jako szanujący się pięciolatek rozdaliśmy cukierki :)

Główne świętowanie urodzin przenieśliśmy na czwartek 22 października. Wtedy to swoją obecnością zaszczycił nas ksiądz Roman Wortolec SDB, dyrektor Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie, wraz z dwiema wolontariuszkami: Asią i Jolą, które zaprezentowały nam swoją pracę misyjną w Zambii. Licznie zgromadzeni goście po entuzjastycznym przyjęciu prezentacji misyjnej i dobrego słowa księdza Dyrektora mieli okazję porozmawiać osobiście z naszymi gośćmi specjalnymi przy degustacji tortu misyjnego (!) i innych przysmaków. Rozmowom zdawało się nie być końca, kiedy zaproszono jeszcze na krótką prezentację pół żartem, pół serio o naszej pięcioletniej historii. Poplotkowała dla nas jedyna obecna na spotkaniu osoba pamiętająca początki grupy, Agnieszka J. (zaraz! jak to możliwe, skoro jeszcze nie wróciła z Peru? :)). Potem musieliśmy pożegnać naszych miłych gości, ale przyjęcie nie było jeszcze zakończone. Ostatni biesiadnicy opuścili gościnne progi domku duszpasterstwa około północy.

Co dalej?

Z przyjęcia urodzinowego pozostało nam wiele: bardzo dobre wspomnienie i najlepsze z możliwych rozpoczęcie roku pracy, plakat z odrysowanymi dłońmi i życzeniami…

Nie, nie dla nas – dla tych, do których jesteśmy posyłani… A także ogromna motywacja do dalszego działania. Pomysłów jest sporo, ale widzimy, jak potrzeba jest ciągłej modlitwy, by podołać wszystkiemu, nie pogubić się w tym, co było, co jest, tylko odważnie patrzeć przed siebie. jest nas kilkanaścioro, mamy nadzieję na więcej, mamy zapał, wierzymy w powołanie… a Pan Bóg da resztę. Wszystkim za wszystko –

DZIĘKUJEMY!!!

Toruńska grupa MWDB